poniedziałek, 24 czerwca 2019

#008

Dzisiejszy dzień nie był zły. Żart. Był fatalny, ale nie chce się żalić.

Zjadłam dziś trochę chrupek, wypiłam sorbet, kupiłam sushi i zjadłam je na spółkę z przyjaciółką, połaziłam po mieście. Totalny luz.

Ale muszę wziąć się w garść. Sama z siebie nie schudnę.



piątek, 21 czerwca 2019

#007

Dobra wiadomość jest taka, że kupuję rolki, co oznacza więcej ruchu i więcej spalonych kalorii~

W końcu postanowiłam wziąć się za siebie, więc jest dobrze. Dziś wychodzę z dziewczynami i idziemy się przejść po sklepach. Jeżeli uda mi się w tym czasie kupić jakieś tanie rolki, to już mam zajęcie na resztę wakacji - nie licząc oczywiście moich wyjazdów.

Nie mogę się doczekać aww. Tymczasem jedyne co mogę robić to pojedyncze ćwiczenia i skakanie do kpopowych piosenek.

A co u Was? :3

środa, 19 czerwca 2019

#006

Niedobrze. Ponajadałam się trochę ostatnio, nawet zbyt. Napadami tego nie mogę nazwać, to po prostu jedzenie więcej niż powinnam, lecz od jutra postaram się wrócić do mniejszych ilości jedzenia/ Nie będzie to raczej trudne, po prostu muszę zadbać o to by pić dużo wody i ewentualnie moje ulubione napoje bez cukru.


Trochę krótki post, ale niezbyt jest o czym pisać. Czuję się gruba, grubo wychodzę na zdjęciach. Czyli wszystko w normie. Wrócę też do ćwiczeń i tańca, mam zły nawyk, że gdy jem normalnie odechciewa mi się ćwiczyć. Czuję okropne obrzydzenie gdy patrzę w lustro. Masakra.





A Wam jak idzie? 





piątek, 14 czerwca 2019

#005

Ostatnie dni wyglądały dobrze. Nie najadałam się, a jak już to nie tak dużo. Trzeba było jeść, bo przyjechała rodzina, lecz patrząć na wagę i obwody nie przytyłam od tego. 

Pytacie mnie, jak mam zamiar planować jedzenie na koloniach. Jest to proste - opiekunowie zazwyczaj nie sprawdzają tego co kto je ani ile je. To nie jest im do szczęścia potrzebne, zwłaszcza, że nie jesteśmy małymi dziećmi a przedział grupowy to 15-18 lat. No i też, zazwyczaj wszyscy jedzą poza ośrodkiem więc tym bardziej nie będą sobie zawracać tym gitary. Tym bardziej, że będzie tam sporo grup i osób, luzik. Mam zamiar jeść jakieś małe śniadania i czasami obiady, ale nie zawsze. Fakt, że jestem wegetarianką powoduje, że mogę jeść mniej niż reszta, bo skąd mam wiedzieć czy zupa jest na kościach czy nie? Kolacji jeść w ogóle nie będę. 

(dziś męskie thinspo, bo lubię takie ciałka owo)

W dni, w które nie zjem obiadu lub w ogóle kompletnie nic nie zjem, pozwolę sobie zjeść to co reszta na mieście, by też mieć jakąś radość z tych wakacji i nie odstawać za bardzo od reszty. 
Właściwie, to będę mieć satysfakcję widząc jak inni się najadają, a ja pozostaje niewzruszona. Jedzenie mną nie rządzi. I też w sumie może będę łazić po zagotowaną wodę by robić sobie zupki w kubku. 



Co do wagi, schudłam 11kg podczas mojej diety. Startowałam z 80, ważę 69, więc się cieszę i to bardzo. Pomimo, że nie widzę bym tak bardzo schudła. 
Ostatnio poszłam biegać, ale nie polecam. Za dużo komarów i os. Okropieństwo,

Bilans:
woda z cytryną 
biały monster ultra
 (czyi ogólnie głodówka)


A jak tam u Was kruszynki? Jak sobie radzicie? 




poniedziałek, 10 czerwca 2019

#004

Nie mam bladego pojęcia, o co wszystkim chodzi. Teoretycznie sami mają swoje zdanie i nie liczy się dla nich moje, lecz w praktyce jednak, gdy nie mam swojej opinii to się denerwują. A ja mam wszystko gdzieś. Kompletnie gdzieś.





Jedyne co się dla mnie liczy to to, by mieć spokój. Zero stresu. Luźno. Uspokoić się, oddychać. Przecież wszystko będzie dobrze, prawda?...

Kolonie nad morzem. W lipcu jadę na dwie. Muszę schudnąć, by dobrze wyglądać. Jak na razie to gdy idę ulicą tylko wpatruję się w nogi szczupłych chłopaków i dziewcząt. Tylko pozazdrościć, że większość z nich ma te budowę w genach, lub silną wolę by pracować nad swoim wyglądem.



Jestem zmęczona, ale nie szkodzi. Cały dzień chodzenia po mieście mnie wykończył, aplikacja pokazuje, że przeszłam jakieś 15km. Jak na moje to mogłam więcej, gdyby nie koleżanka, która zaciągnęła mnie na ławeczkę byśmy siedziały tam przez następne dwie godziny. I oczywiście, te jedzenie... Mogłam nie brać, ale pomyślałam nad jedną rzeczą. I tak nic innego bym w tym dniu nie zjadła. Więc co mi zaszkodzi jak zjem trochę? Mimo tego wciąż  byłam zła za ten brak kontroli na siebie, no ale cóż. Jutro bardziej się postaram. Zrobię dziś jeszcze ćwiczenia, potańczę i jakoś to będzie. Zapomniałam dodać do bilansu wodę z cytryną, ale chyba jej jak i innych napoi nie będę zaliczać. Chyba, że te które mają więcej kalorii - kawa, soki, oranżada... Staram się ich unikać.


jabłko - 65kcal
czipsy - 200kcal
--------------------------
razem: 265kcal 




Leki na ból głowy, to coś co by mi się teraz przydało. Może gdzieś je znajdę. Właściwie, to polecam brać tabletki z drożdżami - dobrze działają na włosy i na cerę <3 Woda z cytryną poprawia mi samopoczucie. Czuję się bardziej rześko po wypiciu jej. Czy Wy również tak macie, że gdy idziecie ulicą i widzicie swoje odbicie to patrzycie w nie z nadzieją, że zobaczycie piękne, chude ciało? Czy to tylko moje marzenia? :")




niedziela, 9 czerwca 2019

#003

Weekend wciąż trwa. I właściwie to wakacje się już rozpoczęły.

Czy mam jakieś pragnienia i plany? Nie wiem. Chyba mam.



Moim marzeniem jest by w końcu schudnąć. Chcę nosić rozmiar 38. Muszę. Inaczej nie będę miała w czym  chodzić na wakacjach, bo mam dużo spodenek na ten właśnie rozmiar, kupionych w intencji "przecież schudnę, kupię mniejsze". Więc muszę schudnąć. Muszę dać radę, nie chcę musieć się gotować w długich spodniach. I chcę lepiej wyglądać.

Może niezbyt lubię być opalona, ale jadę nad morze na prawie cały lipiec. Muszę się jakkolwiek prezentować, by ludzie nie czuli do mnie aż takiego  obrzydzenia jak ja sama.

Mam rozstępy. Mam. Posiadam. Ale to nie one mi przeszkadzają. Blizny na udach i nadgarstkach ? Nie obchodzą mnie, i tak prawie ich nie widać. Brzydzi mnie tylko mój tłuszcz. Może celuitu jako tako nie mam, ale wyglądam okropnie. Makabrycznie. Nienawidzę mojego ciała, jedyne co mi się w nim podoba to moje obojczyki i... dłonie. Są takie, nijakie. Gdy na nie patrzę, nie umiem nawet stwierdzić czy są kobiece czy męskie. Nie zmieniły się od lat. Ale lubię je ozdabiać - sygnetami, pierścieniami, bransoletami i innymi takimi. To część stylu, który muszę sobie wyrobić. Na nich również są blizny, są fajne. Lubię ich niedoskonałość.



Jakie mam plany odnośnie jedzenia? W sumie to tylko mało jeść. I zacząć liczyć kalorie. I przestać wydawać tyle pieniędzy na energetyki Light. Oraz pić kawę co jakiś czas. Podobno pomaga.

Codziennie tańczę (czyt. próbuję tańczyć). Lubię tę aktywność a i ona spala kalorie. Chcę również zacząć biegać, lecz nie wiem jak z tym wyjdzie. Wątpię by się to udało. Już lepiej gdybym kupiła rolki i zaczęła jeździć. To też jedno z moich marzeń.

Dziś aktywność spędzona na czytaniu i graniu w Sally Face. Lubię gry, ale zakończenie było okropne. Płakałam. Łapię się na tym, że jestem coraz bardziej wrażliwa. Ale powoli kończą mi się łzy.



gulasz warzywny z kubka - 54kcal
kawa z odrobiną mleka - 40kcal
szklanka soku - 44kcal
pół sorbeta - 40kcal
---------------------
razem: 180kcal 




piątek, 7 czerwca 2019

#002



Wczoraj cały dzień byłam zalatana, do domu wróciłam na dosłownie 10 minut by się przebrać i ponownie wyjść. W ciągu całego dnia byłam tak zajęta, że wypiłam tylko dwa monstery ultra (te bez kalorii, uwielbiam je po prostu), sorbeta, gdzie główny składnik to woda i w dodatku zimna, oraz gdy wróciłam to zjadłam dwie kromki chleba bez niczego. Miałam jeść więcej, ale nie miałam czasu ani ochoty więc no. Tak wyszło.I tak jestem dumna z bilansu. Nie ćwiczyłam, ale za to przeszłam tego dnia jakieś 13km, więc uznałam, że to wystarczy. I wystarczyło. Waga w końcu ruszyła z miejsca, mam nadzieję, że znów się nie zatrzyma.


Ah weekendzik... całe dwa dni wolności od wszystkiego i wszystkich. No dobra, wprawdzie i tak wychodzę dziś z domu ale to głównie po to by nie siedzieć tu i nie obżerać się czymkolwiek. Właściwie to mam w planach zrobienie sobie ładnie wyrzeźbionego brzucha, takiego jak mają niektóre k-popowe idolki. Może się uda, jeśli się postaram. Bo na tego flaka na moim brzuchu to się nawet patrzeć nie da. No cóż...



Później dorzucę tu bilans z dzisiaj czy cokolwiek. Naprawdę się cieszę, że tu wróciłam.

Trzymajcie się <3



* A tu trochę k-popowego thinspo bo dlaczego by nie*






czwartek, 6 czerwca 2019

#001

Dzisiejszy dzień był do bani. Podobno powinniśmy każdemu dniu dać szansę na to, by stał się lepszy...


Nie wszystko jest proste. Wiele rzeczy może się takimi wydawać, lecz to tylko złudzenie. By dostać to, czego się chce, trzeba zapracować.


Nie mam czasu zrobić jakiegoś ambitnego bilansu, ale powiem tyle, że jestem z siebie dumna. Byliśmy ze znajomymi  w kinie i pizzeri - nie zjadłam nic. Wiedzą, że się odchudzam i ich to nie dziwi - w końcu mam nadwagę. Nie wiedzą, że się głodzę czy cokolwiek.
Gdy wróciłam do domu zjadłam tylko ziemniaki i mizerię, więc myślę, że mogę uznać dzień za zaliczony.



Porobię dziś jeszcze jakieś workouty, bo mimo iż jest późno to rozpiera mnie energia.
Trzymajcie się chudo <33


środa, 5 czerwca 2019

Jak wrócić do miejsca, z którego się uciekło?

Bardzo dobre pytanie.




Dlaczego mnie nie było? Sprawy rodzinne. Dużo rodzinnych spraw.

Ale już wracam i mam nadzieję, że od teraz wszystko będzie dobrze się układać <3

I mam również nadzieję, że u Was doskonale się układa, a nawet jeśli nie, to tego właśnie Wam życzę :>



A teraz przejdźmy do setna. Nie opuściłam motylkowego świata ani na moment - wciąż tu jestem, po prostu siedzę cicho. Albo nic nie jem, albo jem mało, ostatnio zdarza mi się zjeść więcej, ale koniec z tym. Muszę wziąć się w garść i właśnie zaczynam.


Na dobry początek postaram się po prostu jeść mniej i wrócić do liczenia kalorii. Zaczynają się wakacje, więc powinien być przynajmniej wpis dziennie, w najgorszym wypadku co kilka dni. Mam nadzieję, że się wyrobię.

Będę też wstawiać bilanse, więc będzie dobrze. Jak tylko schudnę do pewnej wagi to zacznę też codziennie ją wpisywać przy bilansie - wagę rano i wieczorem. Postaram się również codziennie wykonać jakieś ćwiczenia. I ogarnę w końcu swoje życie.

Najważniejsze to motywacja i dobry plan, czyż nie?

#012

Jestem z powrotem. Może zacznę od początku. Mało jem. Bardzo mało jem. Bywają dni, w których moim jedynym posiłkiem jest zupka w kubku (6...