Może zacznę od początku. Mało jem. Bardzo mało jem. Bywają dni, w których moim jedynym posiłkiem jest zupka w kubku (60kcal) a resztę posiłków zastępuje mi kawa ze słodzikiem i odtłuszczonym mlekiem. Czuję się z tym dziwnie, coraz bardziej odnoszę wrażenie, że jedzenie nie jest mi potrzebne. Ostatnie normalne dni w których jadłam, to równo tydzień temu - sobota i niedziela, a po tym wróciłam do diety. Nie licząc tych dni nie jem prawie nic od dwóch tygodni.
Nie mam nawet ochoty na jedzenie i mam nadzieję, że ten stan się utrzyma.
Jeżeli waga jutro mnie nie zadowoli, to będę uspokajać się faktem, że mam miesiączkę i to może być dlatego, oraz następnym razem zważę się gdy ta już minie.
Nie obżeram się a i tak patrząc w lustro widzę moje grube uda, których obwód wciąż wynosi tyle samo. Jutro prawdopodobnie pójdę na rolki to może coś drgnie. Nie chcę się załamywać przez moje grube i obrzydliwe nogi.
Dążę do tego i się staram jak mogę. Mam nadzieję i wierzę w to, że w końcu mi się uda.
Przepraszam, że tak rzadko piszę ale od początku roku mam urwanie głowy z lekcjami, aczkolwiek postaram się pisać częściej~
trzymajcie się~!